Sprawa uciążliwości sąsiedzkich
Listopadowy wtorek, dzień jak co dzień, wstałem rankiem, wypiłem moją ulubioną czarną kawę, zjadłem lekkie śniadanie, przejrzałem prasę, by w końcu wziąć się za robotę. Koniec lenistwa, czas zabrać się do pracy, wyciągnąłem broń z szafy, by wyczyścić ją po ostatnim szkoleniu. Nagle z drugiego pomieszczenia dobiega do mnie głośny głos mojego telefonu. Zaczęło się… a miał to być spokojny dzień, pomyślałem.
Odbieram telefon i słyszę: „Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do prywatnego detektywa ?” znacząco odpowiadam tak. Proszę Pana bo ja mam taki problem, mam 65 lat, jestem schorowanym człowiekiem, moja żona jest w szpitalu, choruje, ma raka, odcięli jej pierś. Utrzymujemy się z emerytury. Mamy sąsiada, który nagminnie utrudnia nam życie, nagminnie wieczorem, puszcza głośno muzykę, stuka w ściany, żyć mi nie daje, potrzebuję pomocy ….
Przerywam wypowiedź, dzwoniącego mężczyzny, przepraszam ale czy możemy się spotkać osobiście i porozmawiać na temat zaistniałej sytuacji ? cisza, po chwili słyszę, a ile to kosztuje? Odpowiadam, rozmowa nic nie kosztuje, spotkamy się na nie zobowiązującą rozmowę, porozmawiamy a potem zobaczymy ci da się zrobić. Umawiamy się na rozmowę, wsiadam do swojego samochodu, odpalam silnik, jadę na umówione spotkanie.
W końcu docieram pod wskazany adres. Wsiadam do windy, naciskam guzik 6 piętra, winda jedzie, zatrzymuje się na wskazanym przez mnie piętrze, przed drzwiami czeka już na mnie starszy siwy nie ogolony mężczyzna. Na jego mocno pomarszczonej twarzy widzę wypisane zmartwienie. Przedstawiam się, wyciągam licencję detektywa, wchodzimy do małego mieszkania w którym panuje pół mrok, rozmawiamy.
Pan N ( bo tak go nazwałem ) opowiada mi historię swojego życia, o tym co przeszedł, o tym jak spotkał miłość swojego życia, opowiada o chorobach itp. Rozmawiamy przez dłuższy czas, w końcu dochodzimy do setna sprawy, a mianowicie:
Problem pojawił się kilka miesięcy temu, do mieszkania powyżej wprowadziło się młode małżeństwo, widywałem ich tylko wieczorami jak wracali po pracy do domu, od samego początku ich pobytu, zaczęły pojawiać się nie przyjemności. Początkowo sąsiedzi zaczęli puszczać głośno muzykę, imprezować, nie było by problemu, gdy byłby to jednorazowy wyskok, tym czasem imprezy w mieszkaniu były co drugi dzień i to w godzinach późno wieczornych, wręcz nocnych. My starsi ludzie, potrzebujemy trochę spokoju, a tu praktycznie co drugi wieczór impreza nad nami, głos głośnej muzyki, stukanie, krzyki na balkonie, głośne rozmowy i krzyki do późnych godzin nocnych.
W końcu zebrałem się na odwagę, poszedłem do sąsiada, porozmawiać i poprosić go o przyciszenie muzyki oraz o spokojniejsze zachowanie. Pukam do drzwi mieszkania, z za drzwi dochodzi głośna muzyka, otwierają się drzwi , wychodzi sąsiad z którym próbuję, porozmawiać. W odpowiedzi na moją prośbę, słyszę że musi odreagować po ciężkim dniu pracy i że za raz przyciszy głośną muzykę. Zadowolony wracam do swojego mieszkania, muzyka cichnie, nagle słyszę głośne stukanie w kaloryfer które niesie się po całym pionie. Dodatkowo, nad moją głową słyszę głośne stukanie w podłogę, jak by ktoś meble przewracał, sytuacja trwa aż do godziny 24. Następnego dnia, sytuacja się powtarza, głośna muzyka, stukanie, przewracanie mebli. Z uwagi na bez silność, następnego dnia, udaję się do spółdzielni mieszkaniowej, rozmawiam próbuję rozwiązać sytuację, otrzymuję zapewnienie, że spółdzielnia wystosuje odpowiednie pismo do uporczywego sąsiada. Efektem wspomnianego pisma, były poplute i wysmarowane dziwną substancją moje drzwi. Ręce mi opadły, sytuacja powtarza się kilkanaście razy, za każdym razem w porach wieczornych.
Nie wytrzymuję, wzywam służby porządkowe, które nie są w stanie zareagować, niestety nie będą stać na klatce i czekać przez kilka godzin kiedy pojawi się hałas, informują mnie że jak sytuacja się powtórzy, to mam dzwonić, rozumiem ale co mam zrobić …..
Po wysłuchaniu historii Pana N, przedstawiam mój punk widzenia, informuję go że jeśli nie da się w cywilizowany sposób dogadać z uciążliwym sąsiadem, co było by najlepszym wyjściem z sytuacji,
to musi sięgnąć po ostateczność, skierować sprawę, na drogę postępowania sądowego.
W odpowiedzi, usłyszałam TAK wiem, jestem zdecydowany ale potrzebuję, dowodów w sądzie i dla tego do Pana zadzwoniłem do prywatnego detektywa.
Ku mojemu zdziwieniu Pan N. był doskonale zorientowany w sprawie…
Ustalamy z Panem N. plan działania, w celu rozwiązania, tej błahej ale jednak trudnej sprawy.
No to działamy, do każdej sprawy, podchodzimy solidnie i rzeczowo, kilka pierwszych dni przeznaczamy na rozpoznanie, pozyskanie informacji na temat, uciążliwego sąsiada, pory w których pracuje, czym się zajmuje itp. Wszystko co może być istotne, w pozyskaniu istotnych dowodów w sprawie.
Jaki był dalszy ciąg zdarzeń ?Jak wyglądała nasza praca operacyjna? zostawiam to w mojej tajemnicy…
W każdym razie, sytuacja się rozwiązała, Pan N. zadowolony jest z podjętych przez nas działań, w końcu zaznał spokój i ciszę….
Potrzebujesz pomocy Prywatnego Detektywa ? Dzwoń 889 715 909
Detektyw Rybnik, Prywatny Detektyw Rybnik, Ahencja Detektywistyczna Rybnik